środa, 17 kwietnia 2013

STARY CZŁOWIEK I MORZE


                    "Stary człowiek i morze" to popularna lektura, którą każdy z nas przerabiał, przerabia lub będzie przerabiał w przyszłości - kontakt z tą książką jest nieunikniony. Głównym bohaterem jest rybak w podeszłym wieku. Narrator opowiada fragment z życia starca. We wprowadzeniu informuje nas, że mężczyzna już od osiemdziesięciu czterech dni nie złowił żadnej ryby, za którą mógłby wziąć pieniądze, przez co daje do zrozumienia, że człowiek ten jest bardzo biedny. Ma na imię Santiago. Jest samotny, bo jego żona zmarła przed laty. Pomimo, iż niegdyś był znakomitym rybakiem, obecnie nie jest już wzorem dla kolegów. Wręcz przeciwnie - nazywają go salao, czyli pechowiec. Jedyną osobą, która nadal go kocha jest chłopiec o imieniu Manolin. Gdy młodzieniec miał pięć lat, Santiago po raz pierwszy wziął go na morze i od tamtej pory uczył rybołówstwa. Są dla siebie jak ojciec i syn. 
                    Decydujący moment nadchodzi, gdy starzec postanawia wypłynąć na bardzo głębokie wody i złowić porządną rybę. Wreszcie jego haczyk połyka gigantyczny marlin, z którym niemłody już rybak nie radzi sobie tak łatwo, jakby chciał. 
                    Styl Ernesta Hemingway'a jest dość nużący. Pobyt na morzu jest przeciągany, a emocjonujące momenty opisane krótko i zwięźle, tak, jakby autor nie chciał poświęcić im należytej uwagi. Nie jest to jednak najważniejsze. Najciekawsza jest geneza utworu, po której odkryciu jestem wręcz zaczarowana. Żywot rybaka można by przełożyć na życie każdego z nas. Osiemdziesiąt cztery dni bezowocnej pracy symbolizują długi czas, kiedy człowiek ciągle nie potrafi osiągnąć tego, czego chce, lecz wciąż próbuje. W końcu postanawia "pójść na całość" i zaryzykować. Jego nadzieje nie okazują się płonne i zaczyna zbliżać się do celu. Walka o swoje nie jest jednak łatwa - wymaga pełnego poświęcenia, oddania, zaangażowania, odporności na drobne niepowodzenia oraz ciężkiej pracy. 
                    Mężczyzna długo szarpie się z rybą, zanim ta umiera. Okazuje się, że jest dużo większa niż się spodziewał - dłuższa od jego łodzi. W tym momencie przychodzi najcięższa próba. Pojawiają się rekiny. Starszy pan zabija je - jednego po drugim - jednak nie jest w stanie uchronić swojego skarbu. Każdy rekin kąsa marlina i odgryza fragment mięsa. Zawsze pojawią się ludzie, którzy żerują na innych. Czasem zdarza się tak, że za nic nie da się przed nimi uchronić i stopniowo nas wyniszczają. Zanim osiągniemy pełnię szczęścia, z naszej pracy nic nie zostanie - tak też stało się z marlinem - nim rybak dotarł do brzegu z ryby pozostał szkielet. Pocieszeniem jest fakt, że znajomi dostrzegli ości. Będąc świadkiem tragedii starca, Manolin postanawia już nigdy go nie opuszczać.
                    Jest to dobry utwór, zaliczający się do klasyki. Polecam.


Stary rybak i marlin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz